Wnyki

(Przeszłość)

Stoję tutaj patrząc na nią wciąż oniemiały

Na te wszystkie dni i noce – co mi one dały?

Ani śladu sensu w tym, a minionej chwały

Dym ulatuję w tył, to już nie moje sprawy i

Choćbym chciał, to nie mogę sprawić, by

Niedobity czas przestał krwawić

Nie dotyczył nas ten akapit

W naszej historii, którą pisały nam moje wady

Blady świt wczepia się w firany, my

Otwieramy oczy, by zobaczyć to, jak przemijamy

Czuję tylko ciężar, nie ma przeciwwagi

I już nie wiem czy to ja, czy to świat jest przeciw nam i

Patrzę na nią jak na martwy płód

Mogła być czymś pięknym, na moich oczach żrą ją glisty

Powód jej śmierci wydaje się dosyć mglisty

Powiedz, że to moja wina i każ mi żyć z tym

Mimo, że to przeszłość

Mimo, że to przeszłość

Mimo, że to przeszłość

Mimo, że to przeszłość

To jednak rzuca cień na teraz

I to uczucie, gdy kolejny dzień umiera

Jest jakbym musiał znowu wznieść od zera

Każdą najmniejszą część świata, by uchronić od zniszczenia nas

(Przyszłość)

Stoję przed nią patrząc na nią jak oniemiały

Nic się nie zmienia choć idę w stronę zmiany wciąż

Zamiast iść do przodu ciągle goję rany

Zawiodłem swoją, jej, nie chcę zawieść twojej mamy

Synu, jeszcze cię nie ma, a ja wolę marzyć

Że mnie pokochasz i nie znienawidzisz mojej twarzy

Zawsze chciałem być doskonały

Lecz to ciągle czas przyszły niedokonany

Twoja mama śpi, palę szlugi w kuchni

Miałem rzucić je dla ciebie, wiem, pomóż mi

Powiedz, że urodzisz się z genetyczną wadą

Jeśli nie zmądrzeję zaraz – na co czekasz tato?

Patrzę na nią jak przerasta mnie

W tej chwili wiara jeszcze tli się, lecz już zgasła w niej

Stoję z boku, patrzę jak każda nie-

-wykorzystana sekunda mści się na moich dzieciach

Mimo, że to przyszłość

Mimo, że to przyszłość

Mimo, że to przyszłość

Mimo, że to przyszłość

A jednak napawa mnie lękiem, że

Tak żyjąc jak teraz nigdy nie zwyciężę jej

I wiem, że muszę robić więcej

Chociaż dobrze wiem, że jestem wiecznie krok przed szczęściem

Które nie jest w niej

(Teraz)

Stoję tu naprzeciw lustra jak oniemiały

Nie widzę nic, ja to pustka, projektowany

Przez ból, planuję znów przestać go czuć

Syn wczoraj, ojciec jutro, ale klęska jest tu

To, co było, tylko mija, nie znika

Jest ciągle obok, prześladuje cień życia

Tego, co będzie tu nie ma, ale przez to źle sypiasz

Jak w kleszczach przeszłości, przyszłości, we wnykach

We wnykach

We wnykach